Wstępniak redaktora naczelnego w pierwszym numerze pisma literackiego to wyzwanie najwyższej próby. W tylu ważnych dla humanistyki tytułach wybitni redaktorzy przedstawiali wizje swoich pism w sposób tak intelektualnie i artystycznie niedościgły, że na każdym, kto staje przed podobnym zadaniem, kładzie się obezwładniający cień oczekiwań i odpowiedzialności. To tak, jakby chcieć napisać następne z wielu zakończeń Tajemnicy Edwina Drooda, mając coraz mniej możliwości bycia oryginalnym i w ogóle jakkolwiek istotnym.
Zatem nie będę się z tym mierzył. Nowy tytuł literacki, który oddajemy w wasze ręce, nie ma aspiracji galaktycznych. W istocie jest następnym zadaniem, które stawia przed sobą zespół aktywistek i aktywistów książki w ramach promocji czytelnictwa. Spośród sporej liczby innowacyjnych sposobów upowszechniania literatury realizowanych w pracy zawodowej wielu z nas w duchu marzy o tradycyjnym – niektórzy powiedzą nawet, że przestarzałym – modelu tej aktywności: piśmie literackim. Dzieje się tak między innymi dlatego, że często na pismach literackich uczyliśmy się świadomie czytać, a niemało z nich formowało nasze artystyczne gusta i kształtowało wrażliwość czytelniczą.
Wydawałoby się, że powrót do tej idyllicznej krainy jest skazany na porażkę. Czytelnictwo pikuje. Książki stają się – również z powodu cen – towarem luksusowym. Upadają niezależne księgarnie autorskie. Kanon lektur szkolnych sprawia, że duża część młodzieży po prostu nienawidzi czytania. Równocześnie podaż na rynku literackim jest gargantuiczna. Kilkadziesiąt tysięcy tytułów ukazujących się rocznie w Polsce powinno napawać nadzieją, tymczasem staje się główną przeszkodą w kreowaniu i utrwalaniu dobrych zwyczajów czytelniczych. Mówiąc w największym uproszczeniu: świadome poruszanie się w tej dżungli jest zwyczajnie niemożliwe. „Notatnik Literacki” stawia sobie za cel porządkowanie i katalogowanie wielu niebywale zatomizowanych zjawisk w sferze literackiej, pogłębioną refleksję na temat najważniejszych dzieł, inicjowanie i inspirowanie procesu wyboru, namysł nad zjawiskami zasługującymi na trwanie dłuższe niż kilkadziesiąt sekund uwagi poświęcanej uproszczonym wpisom internetowym, rzetelne informowanie o najważniejszych wydarzeniach w świecie literatury. Niby wszyscy tak obiecują – ale my rzeczywiście to zrobimy.
Otworzymy łamy zarówno dla debiutantek i debiutantów, jak i dla twórczyń i twórców uznanych. Przypomnimy rzeczy przegapione i trochę powróżymy z kart książek wydawanych obecnie. Porozmawiamy z najważniejszymi autorkami i autorami naszych czasów (nie przez przypadek wywiadem tego numeru jest rozmowa z Olgą Tokarczuk). Chcemy być dla naszych czytelniczek i czytelników przewodnikiem, na którym można polegać.
Jako racjonalni animatorzy uruchomiliśmy już serwis internetowy notatnikliteracki.pl, który ma uzupełniać treści kwartalnika papierowego, reagować na wydarzenia szybciej, docierać szerzej i bez ograniczeń. Zapraszamy do lektury obu odsłon „NL” i dzielenia się uwagami, skargami, wnioskami i zażaleniami. Osoby autorskie, recenzentki i recenzentów namawiamy do nadsyłania swoich tekstów. Nie obiecujemy, że każdy opublikujemy, ale na pewno każdy uważnie przeczytamy.
A jeśli będziemy dla was ważni – trzymajcie kciuki i wspierajcie nas. Utrzymanie pisma literackiego obecnie naprawdę graniczy z cudem.
Pozwólcie, że na koniec podziękuję instytucjom i ludziom, dzięki którym trzymacie ten zeszyt w ręku. Wyrazy wdzięczności zechcą przyjąć: Wrocław Miasto Literatury UNESCO, cały zespół Wrocławskiego Domu Literatury, a szczególnie: Waldek Mazur, Emilia Konwerska, Angelika Kukioła, Piotr Pflegel, Rafał Komorowski, Agnieszka Wolny-Hamkało, Ewa Dąbrowska, Dawid Skrabek i Emil Pasierski.