Praktyka

Georgi Gospodinow
214 odsłon
Georgi Gospodinow, „Śmierć i ogrodnik”, Wydawnictwo LIterackie 2025

Fragment powieści „Ogrodnik i śmierć” Georgiego Gospodinowa w tłumaczeniu Magdaleny Pytlak. Wydawnictwo Literackie, 2025.

54.

Myślę, że ostatni raz kiedy byłem tu, w domu, a on jeszcze żył, zdarzył się zaledwie nieco ponad dwa miesiące temu, w październiku. Kwitły wtedy ostatnie październikowe róże. Georginie, dalie przy płocie szły w górę i ojciec pokazywał je z dumą, dwa miesiące później część z nich miała spocząć na jego grobie. Idę teraz przez grudniowe podwórze i zauważam pierwsze oznaki opuszczenia. Igły sosnowe turlają się po werandzie, jakieś stare liście gniją w kącie (on by na to nie pozwolił). Nie tylko ludzie nie mogą żyć bez domów, ale i domy nie mogą żyć bez ludzi.

Ogrodnictwo i śmierć. Wydaje mi się, że możemy przyjąć, że ogrodnictwo jest z zasady skierowane przeciwko śmierci. W ogrodzie nieustannie coś zakopujesz i czekasz aż za jakiś czas zdarzy się cud i to coś zakiełkuje, całkiem inne niż ziarno, które posiałeś, zielone i podłużne, z liśćmi i kwiatami, z owocami, inne, ale je powtarzające, to samo, ciało z jego ciała (język myśli przede wszystkim metaforami ze świata zwierząt). Myślę, że idea zmartwychwstania jest ideą botaniczną. Stąd wzięła się konkretna część tej alegorii, to dało początek. Nieśmiertelność również jest kategorią botaniczną. Wszystkie rośliny, które my uważamy za poprzedni etap ewolucji, znają tak naprawdę o jeden cud więcej, mają jedną super siłę więcej niż my. Wiedzą, jak umrzeć, by powrócić do życia.

Co dzieje się z przydomowym ogrodem, kiedy nie ma ogrodnika… Czereśnie będą dojrzewać i spadać, jabłka będą dojrzewać i spadać, gruszki, śliwki… Trawa zacznie zarastać ścieżkę. Ogród będzie rozkwitać także bez ogrodnika, to co przez niego posadzone nadal rośnie, owocuje, ale i dzikie zaczyna sobie torować drogę, po czasie trawa wszystko przejmie. Może nie tak szybko, ale taka jest kolejność — ciała stygną, ogrody zarastają, dzieci zostają osierocone. I mimo wszystko, do pewnego stopnia, mimo śmiertelności ogrodnika, ogród jest nieśmiertelny. Może nie będzie to już dosłownie ogród. Robienie ogrodu składa się ze skomplikowanych manewrów, wojny i przymierza z przyrodą, do pewnego stopnia jesteś z nią, używasz tego, co daje, gleby i urodzajności, a jednocześnie prowadzisz walkę ograniczając ją i uprawiając. Te chwasty — do pozbycia, te krzewy — niech zostaną, róże — tak, ale ostro przycięte.

Tak naprawdę pięć miesięcy później widzę właśnie to. Jedyna czerwona róża, która przetrwała, wybiła w górę, jej przepiękne kwiaty są na wysokości ponad dwóch metrów, wyżej ode mnie, nie mogę ich powąchać. Przywykliśmy do tego, że musimy się schylić, by powąchać różę. Pochylając się wykonujemy nieświadomy ukłon w kierunku ogrodnika, który jej doglądał, ale i w kierunku Ogrodnika, który doglądał idei róży.

W sumie, co się dzieje z rajskim ogrodem po wygnaniu? Zarasta?

55.

Podczas gdy piszę tę książkę, kwiecień dobiega końca. Jest to dokładnie moment, kiedy mlecze zamieniają się w dmuchawce. Tu, gdzie piszę, w mojej kryjówce, dmuchawce są ogromne. Od czasu do czasu wiatr unosi je po trochu. Ale one wiedzą, że to jest część gry w życie, nie śmierć. Polany wokół pokryte są cebulicą i stokrotkami. Gdzieniegdzie znajduję niezapominajki. Chmury w kwietniu są lekkie i akwarelowe, ruchome i porozrzucane jak dmuchawce. Gdzieś pasą się krowy, najpierw czuję zapach, potem słyszę dzwonki. Doliną przejeżdża mały pociąg z dwoma wagonami i słychać śmieszne fiuuu, jakby z innych czasów.

Brat przesyła mi zdjęcia z ogrodu taty. Piwonie oszalały, jakby powiedział, żonkile świecą przy siatce. Moja ulubiona jasnofioletowa róża zaczyna się otwierać, nawet tu, gdzie piszę, dwa tysiące kilometrów od ogrodu czuję jej zapach. Dżako podskakuje wokół i czeka aż pojawi się mój ojciec. Myślę, że ktoś powinien był powiadomić także róże, że ojca już nie ma, żeby się nie dziwiły.

Śmierć objaśniona różom i psom. Oczywiście, że wiemy o śmierci i umieraniu, nadąsałyby się róże, przecież robimy to każdej zimy.

(…)

88.

Ta książka nie ma jednoznacznego gatunku, musi go sobie sama wynaleźć. Tak jak śmierć nie ma gatunku. Tak jak życie. A ogród? Może on sam jest gatunkiem albo zawiera w sobie wszystkie pozostałe? Elegijna powieść, powieść wspomnieniowa albo powieść ogród. Dla botaniki smutku to wszystko jedno.

Cały rok po tym nie byłem w stanie nic napisać, mówi pewien przyjaciel.

Mnie z kolei ratuje tylko pisanie.

Wyobrażam sobie, jak ojciec zagląda mi przez ramię, czyta i mnie upomina. Nie zajmuj się tymi rzeczami, pisz inne książki. A, tak, i to tutaj jest niedokładnie tak, jak napisałeś.

Ten policjant z drogówki nie był z sąsiedniej wsi, tylko dwie wsie dalej. Widzę go znów, jak tamtego listopadowego dnia, stoi w drzwiach, właśnie przyjechał z J. z laską i w skórzanej kurtce, jego twarz — wychudzona, podkreślona przez chorobę, jak u postarzałego Jamesa Deana, całe życie buntownika bez powodu.

W te dni, kiedy od nowa przeglądałem stare zdjęcia, znalazłem jedno, które wcześniej mi umknęło. Małe, czarnobiałe, ząbkowane. Tato, około dwunastoletni, siedzi na schodach jeszcze nieotynkowanego domu, z głową opartą na ręce, w pozie wziętej z jakiegoś filmu, ma na sobie celowo przykrótkie spodnie i… skórzaną kurtkę. Piękny, szczupły, z czarnymi pofalowanymi włosami. Jestem pewien, że kurtka była pożyczona od jakiegoś kolegi, jest na niego lekko za szeroka, ubrana specjalnie do zdjęcia.

I teraz, wreszcie, te dwa kadry się łączą i na siebie nachodzą — ojciec stoi na progu, w skórzanej kurtce i o lasce, uśmiecha się ze wstydem — narobiłem kłopotu, zsikałem się. A moja córka mówi cicho — boję się.

 

Georgi Gospodinow Jeden z najlepiej znanych za granicą pisarz bułgarski. Autor m.in. Fizyki smutku, która zdobyła Literacką Nagrodę Europy Środkowej „Angelus” w 2019 roku, Nagrodę Literacką im. Jana Michalskiego oraz Uznamską Nagrodę Literacką. Jego książki zostały przełożone na ponad 25 języków. W 2023 roku zdobył Międzynarodową Nagrodę Bookera za Schron przeciwczasowy.